sobota, 9 października 2010

Spitfire!!


    Nie mogło być inaczej! Mój syn uwielbia samoloty! W końcu z genami wygrać trudno. Dla ścisłości - chodzi oczywiście o geny mojego męża, nie moje. W każdym razie Stefek może spędzić dobre pół godziny oglądając książki o Bitwie o Anglię. A jakie samoloty tam królują? Oczywiście spitfire'y! 
    Pomyślałam sobie więc, że właściwie mój syn mógłby już zacząć kurs pilotażu i zrobiłam mu samolot z kartonu. Nie bawiłam się w jakieś skomplikowane konstrukcje. Po prostu do pudełka po pieluchach doczepiłam skrzydła (na wpust) i śmigło (z rolki po papierze toaletowym). Wszystko zostało potem pomalowane (Stefek jak widać dzielnie pomagał) i już! Samolot gotowy. Może nie jest idealny, ale zrobiliśmy go razem :) Skrzydła niestety są już do wymiany, bo oklapły. Zrobię tym razem szersze i ładnie je wyprofiluję, jak w prawdziwym samolocie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz