Bardzo lubimy szwedzką literaturę dziecięcą. Kot Findus i Mama Mu to ulubieni bohaterowie Stefka. Jednak po dokładnym obejrzeniu ilustracji, doszłam do wniosku, że głównym bohaterem szwedzkich książek są cynamonowe bułeczki (czyli właśnie kanelbullar) :), które też uwielbiamy! Cynamon z książeczki "Cynamon i Trusia" ma nawet fryzurę o takim kształcie!
Nigdy nie byłam w Szwecji, więc nie wiem, czy rzeczywiście Szwedzi na podwieczorek piją kawę w niebieskich kubkach, zagryzając bułeczkami, jak by to wynikało z materiału ikonograficznego ;) Nie wiem też, jak moja wersja kanelbullar ma się do oryginału, bo nigdy go nie próbowałam. Wiem natomiast, że bułeczki z tego przepisu zawsze wychodzą pyszne. Spróbujcie. Smacznego!
Bułeczki cynamonowe
4 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
1 saszetka (7 g) drożdży instant
szczypta soli
2 jaja
1 szklanka mleka
5-6 łyżek masła
na nadzienie:
2-3 łyżki stopionego masła
1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka cynamonu
Piekarnik nagrzać do 180 st. C
Mleko i masło włożyć do garnuszka i podgrzewać aż masło się rozpuści, ostudzić do temperatury pokojowej. W misce wymieszać resztę składników ciasta, następnie powoli wlewać do nich mleko z masłem i wyrabiać, aż ciasto będzie elastyczne i będzie odchodzić od ręki. Jeśli ciasto jest zbyt luźne - dodać nieco mąki, jeśli zbyt twarde - mleka lub wody. Odstawić do wyrośnięcia, aż podwoi swoją objętość.
Po wyrośnięciu wyjąć ciasto na posypaną mąką stolnicę, lekko wyrobić. Rozwałkować na prostokąt 40x50 cm. Posmarować roztopionym masłem, posypać mieszanką cynamonu i cukru (ja tym razem posypałam także rodzynkami). Zwinąć prostokąt wzdłuż dłuższego boku jak roladę, następnie pokroić na plasterki-"ślimaczki". Rozłożyć je na blasze posmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 20 minut. Piec ok. 15-20 minut.
Ilustracje pochodzą z naszych ulubionych szwedzkich książek:
ta ostatnia to też była nasza ulubiona, gdy czekaliśmy na Oleczka. Myślę, że bardzo pomogła Staśkowi. Czy Wam też pomaga w oczekiwaniu???!!!!
OdpowiedzUsuńNo i wydało się! :) Tak, właśnie tak :) Stefek bardzo ją lubi i od początku bardzo emocjonalnie (ale też bardzo pozytywnie) reaguje na tę historię. Ciekawa jestem, jak to będzie... A mi się bardzo podobają ilustracje (szczególnie ten bałagan w dziecinnym pokoju ;))
OdpowiedzUsuńfajnie :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńK, no patrz! tym razem trafiłaś! :)
OdpowiedzUsuńMarysiek, gratulacje z całego serca!
Dziewczyny, nie mieszkacie Wy przypadkiem na Ursynowie?
ps. chciałam tylko napisać, że bułeczki wykonałam i już nawet prawie wszystkie zjadłam, mniam!
My przypadkiem mieszkamy na Sadybie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Jo! :)