Gdyby żył, skończyłby dziś 97 lat. Bardzo lubię jego książki za lekko absurdalne poczucie humoru i zabawę językiem. Stefek również bardzo lubi słuchać, kiedy czytam mu o Kocie Procie i słoniu Konstantym. Ogromna to zasługa tłumaczenia Stanisława Barańczaka. Na pewno każda mama zna ten ból, kiedy dziecko upodoba sobie jakąś książkę i każe ją sobie czytać kilka razy dziennie, a tu rymy kiepskie, rytm nieskładny... Na szczęście zarówno oryginalne wersje książek Dr Seussa, jak i ich polskie tłumaczenia do takich książek nie należą. Za każdym razem, kiedy po nie sięgam, mam naprawdę dużo frajdy z czytania na głos.
Dołączamy się do uznania dla Dr Seussa. W Polsce nie spotkałam się z jego książkami, ale tutaj jest ich zatrzęsienie i kunszt wielki ukazują :) W środę, w szkole cały dzień był mu poświęcony, jedliśmy zieloną jajecznicę i szynkę, czytaliśmy stosy książek. A dzieci poprzebierane były za bohaterów książek...
OdpowiedzUsuńMusimy zajrzeć do polskich przekładów, szczególnie jeżeli tłumaczył je Barańczak..
A ja zazdroszczę mieszkańcom krajów anglojęzycznych, bo tam książek Dr Seussa jest mnóstwo. W Polsce wydano tylko sześć bodajże. Asiu, a gdzie Wy mieszkacie?
OdpowiedzUsuńMieszkamy w Wyoming na Dzikim Zachodzie w USA :) In the middle of nowhere :) w środku niczego :)
OdpowiedzUsuńOooo! Ale fajnie! Tam chyba jest pięknie u Was, prawda?
OdpowiedzUsuń